Remigiusz Grochowiak, Szczecińskie Towarzystwo Miłośników Komunikacji Miejskiej

Dzień dzisiejszy i przyszłość stowarzyszeń miłośników komunikacji miejskiej w Polsce

Referat na I Spotkanie Stowarzyszeń Miłośników Komunikacji Miejskiej, Szczecin 7.09.2002 r.

Dokonane na początku lat 90. zmiany w naszym kraju nie oznaczały jedynie przewrotu gospodarczego i politycznego. Dzięki przywróceniu wolności słowa i zgromadzeń, bardzo szybko zaczęły powstawać w Polsce wszelkiego rodzaju związki i stowarzyszenia, początkowo ukierunkowane głównie na wykorzystywanie nieścisłości w prawie finansowym, później, na skutek zaostrzenia przepisów dotyczących darowizn oraz rejestracji, zrzeszające głównie zapaleńców działających w celu załatwienia jakiejś sprawy bądź też rozwoju zainteresowań. Do ciekawszych stowarzyszeń z pierwszej grupy zaliczyć można na przykład „Stowarzyszenie przyszłych mieszkańców ulicy Krańcowej”[1], do drugiej, obok wielu innych, towarzystwa miłośników komunikacji miejskiej.

Zaznaczyć tu jednak trzeba, iż forma prawna stowarzyszenia istniała już dużo wcześniej, działające jednak wówczas towarzystwa, jak na przykład PTTK czy PTSM przeżywają w chwili obecnej kryzys swojej działalności, będąc nieprzygotowanymi do obecnej sytuacji.

W połowie 2002 roku działało w Polsce15 klubów i stowarzyszeń[2] zrzeszających łącznie blisko 480 miłośników komunikacji miejskiej. Znaczna część z nich jest już prawnie zarejestrowana, pozostałe kluby postawiły sobie rejestrację w Krajowym Rejestrze Sądowym za jeden z najważniejszych punktów swojej działalności. Najstarszym działającym obecnie klubem jest Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie, który istnieje od 22 lat i zrzesza 125 członków. Najmłodszym zaś jest komisja historyczna przy Związku Zawodowym Tramwajarzy w Poznaniu, powstałe w 2002 roku [2]. Zestawienie działających klubów obrazuje zestawienie 1.

Pod względem aktywności wyraźnie wyróżnić można dwie grupy klubów. Towarzystwa w Warszawie, Chorzowie, Poznaniu, Szczecinie czy Bydgoszczy niewątpliwie zaliczyć można do organizacji, w których dzieje się dużo, a nacisk położony jest na popularyzację historii miejskich tramwajów i autobusów. To właśnie w tych miastach ratuje się w ostatnich latach najwięcej zabytkowego taboru, który później udostępnia się miłośnikom i mieszkańcom.

W drugiej grupie znajdują się kluby, które mimo olbrzymiego potencjału w postaci zabytkowego taboru osiągnęły z różnych powodów okres stagnacji i zastoju. W tej grupie znajdują się takie miasta jak Łódź, Bielsko – Biała czy Jelenia Góra. Problemy w tych klubach wynikają zarówno z braku aktywności członków, jak i, a może nawet częściej, z przeszkód organizacyjnych przy współpracy z lokalnymi zakładami komunikacyjnymi.

Na tle Europy Polska prezentuje się wciąż jeszcze bardzo skromnie. Dla porównania nasi zachodni sąsiedzi posiadają blisko 80 różnych klubów zrzeszających miłośników[3]. Najstarsze z nich istnieją już ponad 50 lat, a wielu z nich udało się już doprowadzić do utworzenia muzeów komunikacji miejskiej (m.in. Lipsk czy Brema), inne są bliskie zrealizowania tego pomysłu (np. Monachium). Podobnie sprawa wygląda w Szwajcarii i Francji, zaś London Transport Museum odwiedza rocznie prawie 200 tysięcy gości[4]!

Widać więc, iż od Europy także i w tym przypadku dzieli nas bardzo duża przepaść. W większości z naszych miast 40 lat braku zainteresowania przemijającą techniką komunikacyjną doprowadziło do tego, iż bezpowrotnie zniknęło wiele niepowtarzalnych typów wagonów tramwajowych i autobusów. Dopiero teraz coraz częściej powtarza się stwierdzenie, że szkoda, iż nie zachowano żadnego starego wagonu. W większości miast cudem przetrwały pojedyncze egzemplarze przedwojennych wagonów (Bremen w Szczecinie, LH we Wrocławiu), którym teraz pieczołowicie przywraca się wygląd z lat, kiedy kursowały po ulicach. Jedynie nieliczne miasta, jak Kraków, Warszawa czy Łódź pochwalić się mogą bogatymi zbiorami wagonów, gromadzonymi przez lata przez zakładowe kluby tradycji.

Tym trudniejszy jest start polskich klubów miłośników komunikacji miejskiej. Mimo, iż Poznań czy Wrocław w swej historii gościły na szynach nie mniej różnych wagonów niż np. Drezno, nigdy nie stworzą tak bogatej kolekcji zabytkowego taboru. Nie od dziś wiadomo, iż linii okolicznościowych nie da się obsługiwać 105-tkami, zaś eNka jest tak popularnym wagonem, iż posiadanie sprawnego wagonu tej serii jest dla każdego klubu sprawą tak oczywistą, iż w większości przypadków wręcz niegodną zainteresowania.

Tym trudniej jest naszym klubom wyjść do mieszkańców miasta z ciekawą ofertą komunikacyjną, która zachęci do poznawania kultury komunikacyjnej i stworzy przychylny klimat do dalszego rozwoju towarzystwa. Tylko w przypadku, gdy działanie klubów spotyka się z pozytywnym oddźwiękiem ze strony zakładu komunikacyjnego, miasta i prasy, można osiągnąć sukces.

Marzeniem każdego klubu jest posiadanie przynajmniej kilku sprawnych starych tramwajów czy autobusów. Nikt jednak nie ukrywa, iż żadnego z klubów nie stać na samodzielne utrzymanie czy odbudowę starego pojazdu. Kwota rzędu kilkudziesięciu, czy wręcz kilkuset tysięcy złotych jest wciąż kwotą abstrakcyjną dla budżetu organizacji. Tym większą rolę odgrywa tutaj współpraca z zakładem komunikacyjnym, dzięki pomocy którego można zrealizować marzenia miłośników i cieszyć się odrestaurowanymi tramwajami.

Z wielką satysfakcją można tu zauważyć, iż coraz więcej towarzystw znajduje nić porozumienia z zakładem, a w wielu przypadkach nić ta jest już przekształcona w solidną więź współpracy. Pionierem była tutaj Warszawa, chociaż kluby w Krakowie czy Wrocławiu nie pozostały w tyle. Cieszą również nowe inicjatywy łączenia przy wspólnej sprawie historycznych pojazdów wielu różnych zakładów komunikacyjnych (Szczecin), czy zupełnie nowy pomysł powołania lobby tramwajowego pod patronatem Gazety Wyborczej w Poznaniu.

Oczywiście największym problemem w organizacjach były i pozostają nadal pieniądze. Chociaż z reguły nie brakuje ich na bieżące prowadzenie działalności, to można raczej zapomnieć o sfinansowaniu z nich remontu pojazdu czy zakupie nowego zabytku. Tym większą rolę odgrywają sponsorzy, którzy dysponując odpowiednim zapleczem finansowym mogą wspomóc inwestycje. Pozyskanie sponsorów dla większości klubów jest trudne lub wręcz niemożliwe, a składa się na to kilka ważnych przyczyn:

– W przeciwieństwie jednak do innych stowarzyszeń, kluby miłośników komunikacji miejskiej wciąż wzbudzają w naszym kraju uśmiech na twarzy pracowników marketingu w dużych firmach. Odbudowa starego tramwaju to jednak nie to samo, co zakup toreb z cukierkami dla dzieci w domu dziecka. Wiadomo, iż w obu przypadkach będzie telewizja i prasa, wytworzy się dobry klimat wokół firmy; różnica polega na tym, iż za torby z cukierkami będzie trzeba wydać kilkanaście razy mniej pieniędzy.

– Wciąż Kluby działają za krótko, aby nauczyć się pozyskiwać takie fundusze. Pisma kierowane do firm pozostają często bez odpowiedzi, czasami ze względu na braki formalne, czasami ze względu na brak wyszczególnienia konkretnego celu odbudowy. Dając pieniądze każdy chciałby wiedzieć, po co daje. Wspomagając fundusz walki z paleniem będzie można potem powiedzieć, iż za te pieniądze zorganizowano akcję prewencyjną i dzięki niej X osób nie pali. A jak wytłumaczyć komuś, że stary tramwaj trzeba odbudować po to, żeby po prostu był?

– Mała znajomość możliwości pozyskania funduszy. Wciąż w naszych kręgach mało znane są takie fundacje jak np. Batorego, czy małe dotacje i granty ze środków państwowych, skierowane właśnie na pomoc dla organizacji pozarządowych. Dodatkowo strach przed ewentualnymi konsekwencjami niepoprawnego rozliczenia się z tych środków, a także konieczność 25% wkładu własnego przy niektórych funduszach, zniechęca przed sięganiem po tę formę pomocy.

Dodatkowym problemem towarzystw miłośników komunikacji miejskiej w naszym kraju jest mała integracja środowiska. Mimo, iż wszystkie kluby działają we wspólnym celu, przy olbrzymim potencjale ludzkim, wciąż nie potrafimy wywrzeć odpowiedniego nacisku na instytucje odpowiedzialne za wydawanie zarządzeń dotyczących naszej działalności. Przykładem jest tutaj rozporządzenie ministra transportu, które omówił Kol. Adam Kołacz.

Brak koordynacji widoczny jest również przy organizacji imprez, dzięki czemu nie raz dochodziło do sytuacji, w której w jednym dniu odbywały się dwie lub nawet trzy imprezy jednocześnie, zmuszając miłośników do dramatycznych wyborów. Tym bardziej uwidacznia się potrzeba wzajemnej koordynacji, której propozycje przedstawi Kol. Bogusław Molecki.

Jednak efekty działalności towarzystw mimo tak wielu problemów są imponujące. Liczba odbudowanych i zachowanych pojazdów wzrasta w dużym tempie, organizuje się coraz więcej imprez komunikacyjnych, do klubów należy coraz więcej ludzi. Towarzystwa coraz częściej są postrzegane jako poważne organizacje, działające nie tylko na swój użytek, ale także promujące miasto i zakład komunikacyjny.

Perspektywy rozwoju towarzystw są dobre. Dzięki coraz większemu lobby historycznemu należy przypuszczać, iż coraz bardziej zacieśniać się będzie współpraca z zakładami komunikacyjnymi. Doprowadzi do w przeciągu najbliższych lat do odbudowy kolejnych historycznych pojazdów szynowych, w tym m.in. gdańskiej N-ki czy poznańskiego KSW. Wzrastająca aktywność klubów sprawi, iż coraz więcej miast będzie mogło się pochwalić liniami turystycznymi, obsługiwanymi zabytkowym taborem. Należy się też spodziewać, iż po okresie swoistego boomu na odbudowę starych tramwajów przyjdzie moda na obudowę autobusów, przy czym prym będzie wiódł tutaj autobus Jelcz 043 i pochodne (popularne „ogórki”), które w przeciągu najbliższych 10 lat staną się, podobnie jak wagony typu N, wizytówką większości klubów.

Należy się również liczyć z stałym wzrostem klubów miłośników komunikacji miejskiej. Zakładając, iż kluby takie powstaną przy wszystkich miastach mających tramwaje lub trolejbusy, jak również sporadycznie jedynie autobusy, można śmiało zaryzykować twierdzenie, iż liczba klubów i związków w przeciągu najbliższych lat zbliży się do trzydziestu. Nie należy jednak oczekiwać, iż wraz ze wzrostem liczby klubów wzrośnie liczba muzeów. Większość klubów będzie bowiem wciąż zbyt mała, aby podjąć odpowiedzialność za utworzenie i prowadzenie takiej placówki. Część z nich będzie jednak z wielkim zainteresowaniem obserwować pierwsze kroki muzeum we Wrocławiu, które stanie się swoistego rodzaju pionierem, który przetrze szlak dla następnych miast.

Wypada mieć nadzieję, iż wzrośnie również współpraca między poszczególnymi klubami i to zarówno na płaszczyźnie prywatnej podczas imprez, jak i fachowej pomiędzy zarządami. Efekty takiej współpracy dadzą się zaobserwować już w niedługiej przyszłości. Tylko bowiem działając wspólnie uda nam się zrealizować cel przyświecający każdemu towarzystwu: uratowanie i popularyzacja kultury i techniki komunikacji miejskiej w Polsce.

[1] Informator o organizacjach pozarządowych działających na terenie miasta Szczecina, Szczecin 2000

[2] Ankieta dotycząca Klubów i Stowarzyszeń Miłośników Komunikacji Miejskiej w Polsce, 2002

[3] Arbeitsgemeinschaft Historischer Nahverkehr, informacje z roku 2002

[4] Ankieta dotycząca muzeów komunikacji miejskiej na świecie, Monachium-Szczecin 2001, 2002