Szczecińska nocka 2002

7/8 grudnia 2002 r.

W nocy z 7 na 8 grudnia 2002 roku, po raz drugi w historii naszego Towarzystwa, odbył się całonocny przejazd tramwajem po Szczecinie. Impreza nosiła nazwę „Szczecińska nocka 2002” i została zorganizowana dzięki uprzejmości MZK Szczecin. Głównym bohaterem naszej nocnej eskapady była „stodwójka” (wagon 102Na) o numerze taborowym 610 z zajezdni Niemierzyn. Przed rozpoczęciem imprezy wagon został podstawiony na teren zajezdni Pogodno, gdzie zaplanowany został początek imprezy. Przed wyjazdem z zajezdni Pogodno można się było napić gorącej herbaty w siedzibie STMKM, co miało szczególne znaczenie dla osób przyjezdnych, które postanowiły spędzić tę bardzo mroźną noc jeżdżąc tramwajem po Szczecinie.

Wyjazd z zajezdni Pogodno nastąpił ok. godz. 22:15. W pierwszej kolejności udaliśmy się przez aleję Piastów i pętlę Pomorzany na przystanek Dworzec Główny PKP, gdzie nastąpiło oficjalne rozpoczęcie imprezy (dla osób spoza STMKM były do wyboru dwa miejsca zbiórki – zajezdnia Pogodno i dworzec). Na przystanku przed dworcem zaczekaliśmy jeszcze na przyjazd dwóch dalekobieżnych pociągów (Gryf i Światowid), którymi podróżowali do nas nasi niektórzy goście, po czym już w komplecie ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez ulicę Dworcową i pl. Hołdu Pruskiego udaliśmy się na Głębokie, zatrzymując się po drodze na kolejne pamiątkowe zdjęcia do naszych albumów, a następnie przez ulicę Wawrzyniaka pomknęliśmy na Krzekowo. Tam odbył się najciekawszy punkt naszej imprezy, w postaci wjazdu na odcinek jednotorowy i trójkątowania wagonu przed Centralnymi Warsztatami przy ulicy Klonowica. Po szczęśliwym obróceniu wagonu wróciliśmy na pętlę Krzekowo, skąd przez ulice Krzywoustego i Dworcową podążyliśmy na Pomorzany. Stamtąd trasą „dwunastki” pojechaliśmy na pętlę Dworzec Niebuszewo, a następnie po nieużywanym skręcie torowym udaliśmy się do Lasu Arkońskiego, gdzie w świetle reflektorów naszej „stodwójki” odbyło się wspólne nocne grillowanie na torach. A trzeba przyznać, że nie było to zadanie łatwe, ponieważ jedynym źródłem światła do oświetlenia naszego grilla były reflektory „stodwójki” (na pętli nie świeciły latarnie), a do tego z powodu silnego mrozu zamarzła nam rozpałka. Jednakże udało nam się pokonać wszystkie trudności i na koniec, pokrzepieni ciepłymi kiełbaskami, ruszyliśmy w dalszą drogę. Następnymi punktami naszego programu były pętle: Potulicka, Gumieńce i Basen Górniczy, po czym nad ranem szczęśliwie dojechaliśmy do kresu naszej podróży, którym była macierzysta zajezdnia Niemierzyn. Po zakończeniu naszej nocnej ekstremalnej imprezy, zmarznięci, ale bardzo zadowoleni i bogaci w nowe doświadczenia, wróciliśmy do domów.

Tekst: Robert Łubiński
Foto: Kajetan Szmuciński