Szczecińska Grudniowa Nocka 2008

6/7 grudnia 2008r.

Grudzień nierozerwalnie kojarzy nam się ze Świętami Bożego Narodzenia. Słusznie, lecz dla miłośników szczecińskiej komunikacji miejskiej skupionych w STMKM, jest to także miesiąc, w którym przypominamy o kolejnej rocznicy likwidacji nocnych linii tramwajowych. W tym roku dodatkowym smaczkiem była również 10. rocznica nieoficjalnego powołania do życia naszego Towarzystwa (i jednocześnie 9. rocznica rejestracji STMKM w sądzie). Jak to już tradycyjnie bywa, jubileusze świętujemy jeżdżąc tramwajem w świetle gwiazd, nie brakuje dobrej zabawy, a całość uwieńczona jest ogniskiem.

W nocy 6/7 grudnia przypadło nam więc obchodzić dwunastą już rocznicę likwidacji tramwajów nocnych. Starsze pokolenie miłośników pamięta zapewne czerwone „eNki”, przemykające się pośród mroku ulicami Szczecina oraz ich charakterystyczne skrzypienie na zakrętach, które przerywało majestatyczną nocną ciszę. Tej grudniowej nocy przyszło nam wcielić się w taki nocny tramwaj, może jednak nie do końca idealny. Przejazd zamiast pojazdem typu N, odbyliśmy wagonami nieco bardziej nowoczesnymi – T6A2D o numerach 211212 i 204. Impreza odbyła się dzięki MZK Szczecin.

Jako że „trójskłady” są składane na terenie zajezdni „Pogodno”, właśnie to miejsce wytypowano na przedimprezową zbiórkę. O godzinie 21:40 ekipa miłośnicza miała stawić się u wrót TZP, po czym zająć miejsca i ruszyć w nocny maraton po Szczecinie. Fakt, iż pierwsi amatorzy nocnych rajdów po mieście stawili się na zbiórce dużo wcześniej, nikogo nie zdziwił. Już około godziny 21:10 z autobusów linii 53 oraz tramwajów linii 1 oraz 9 wysiadali pierwsi nocni pasażerowie. Kilka minut później pod bramą zajezdni było już na tyle tłoczno, że gwar rozmów i śmiechów słychać było ze znacznych odległości, zaś nieliczni w tej okolicy przechodnie ze zdziwieniem przyglądali się rzeszy miłośników oblegających „trójskład” Tatr. Krótko przed godziną „zero” pasażerowie zajęli miejsca w wagonach i wyruszyli, znikając powoli za bramą zajezdni. Wiał lekki wiaterek i było dość ciepło – pogoda zdawała się być naszym sprzymierzeńcem, byliśmy więc pewni że czeka nas mile spędzona noc.

Wyjeżdżając z zajezdni wjechaliśmy na trasę linii 9, która od przystanku „Wawrzyniaka” pokrywała się także z trasą linii 7. To właśnie trasą „siódemki” dotarliśmy do przystanku „Baltona”, gdzie odbyć się miał pierwszy z fotostopów. Przemykając przez zasypiający już Szczecin mijaliśmy jeszcze ostatnie tramwaje liniowe wykonujące ostatnie kursy lub zjeżdżające do zajezdni. My jednak swoje tramwajowe „kółeczka” dopiero zaczynaliśmy. Po pierwszym udanym fotostopie obróciliśmy przez pętlę „Basen Górniczy”. Tam także zaliczyliśmy kilka minut na „fotki”, następnie zabrzmiał dźwięk gwizdka brzmiący jak rozkaz do dalszego wyruszenia w trasę. Obraliśmy więc następny cel – przystanek „Matejki PZU”. Przełączyliśmy się więc na „dwójkę”, której trasą dotarliśmy do Placu Żołnierza Polskiego. Mała zamiana i po pokonaniu Placu Hołdu Pruskiego jako „nocna jedynka” dotarliśmy do zamierzonego celu. Tutaj standardowa procedura – strzeliliśmy kilka zdjęć i pomknęliśmy dalej do Placu Rodła aby stąd, jako linia 5, udać się na pętlę „Krzekowo”. W międzyczasie w wagonach panowała typowo imprezowa atmosfera. W ostatnim wagonie hucznie śpiewano i bawiono się, zaś w pierwszym toczono długie rozmowy i dyskutowano (drugi wagon był pusty).

W tak przyjemnej atmosferze czas upłynął bardzo szybko i już po chwili mogliśmy postawić stopę na torowisku krzekowskiej pętli. Tutaj, podczas robienia zdjęć, spotkaliśmy jeszcze ostatnią liniową siódemkę, która niechybnie przeszkodziła kilku fotografującym. Kilka poprawek, po czym zwinęliśmy sprzęt i tłumnie zasiedliśmy w wagonach, tym razem obierając sobie za cel podróży przystanek „Wawrzyniaka”, na który dotarliśmy również trasą „siódemki”. Także tutaj rozbłysły flesze na tle nocnego nieba. Tej nocy nasze imprezowe Tatry miały nie lada sesję. Po chwili, wciąż jako „siódemka”, ruszyliśmy w dalszą trasę do serca Szczecina – do Bramy Portowej.

Podczas 10-minutowego postoju na Bramie Portowej, ulokowaliśmy się na peronie linii 9 z dalszym zamiarem skierowania się do pętli przy ulicy Potulickiej. Trafiliśmy tam z dość dużym zapasem czasu, który potem towarzyszył nam aż do końca imprezy. Po tradycyjnej sesji fotograficznej postanowiliśmy odwiedzić pętlę Dworzec Niebuszewo, do której dotarliśmy jadąc ulicami Niepodległości i Wyzwolenia. Po drodze jednak zaliczyliśmy kolejny fotostop, tym razem na przystanku „Kołłątaja”, gdzie naszym „otablicowaniem” była linia 3. Marzenia… Po kilku minutach dobiliśmy do Dworca Niebuszewo. Z powodu niechlubnej opinii owej dzielnicy, część z pasażerów zdecydowała się na pozostanie w wagonach, inni jednak mimo wszystko rozłożyli statywy i przystąpili do działania. Kiedy było już po wszystkim, postanowiliśmy udać się na jedną z najbardziej zatłoczonych szczecińskich pętli tramwajowych – na Pomorzany. Dotarliśmy tam jako linia 3, mijając po drodze Dworzec Główny, gdzie odbył się kolejny fotostop. Na Pomorzanach zatrzymaliśmy się na przystanku dla wysiadających dla linii 3 i 6. Na pętli, która w środku dnia tętni życiem, panował tym razem niezwykły spokój, co sprawiało dość dziwne wrażenie. Kilka minut na zdjęcia i wyruszyliśmy w dalszą trasę do Placu Kościuszki, przybierając tym samym postać linii 11. Po kolejnym fotostopie, wciąż jako 11 postanowiliśmy odwiedzić przemysłowe dzielnice Szczecina, w obliczu których położona jest pętla „Ludowa”. Niestrudzeni fotografowie znów przystąpili do pracy, czego efektem były światła fleszy błyskające na tle stoczniowych suwnic. Po skończonych zdjęciach przypadło nam pokonać trasę linii 6, po drodze zatrzymując się na przystanku „Wały Chrobrego”. Następnym celem naszej podróży była dawna pętla „dwójki” na Dworcowej, lecz zanim dane nam było przetrzeć jej szyny, postanowiliśmy zatrzymać się jeszcze pod Trasą Zamkową. Tylko po co?

Otóż 7. grudnia przypadła 41. rocznica tragicznego wypadku tramwajowego na nieistniejącej już ulicy Wyszaka, w którym zginęło 15 osób, a wiele zostało rannych. Postanowiliśmy więc upamiętnić rocznicę tej strasznej katastrofy poprzez przejście do jej miejsca i ustawienie kilkunastu zniczy. W miejscu tym już dawno nie ma torowiska, podobnie jak i krzyża upamiętniającego ofiary wypadku. Przetrwał tylko rok, ktoś go zwyczajnie ukradł… Mieliśmy nadzieję, że przynajmniej nasze znicze pozostaną tu na dłużej. Po chwili zadumy wróciliśmy do wagonów i udaliśmy się na Dworcową. Było krótko po godzinie 3., gdy przez Bramę Portową, Plac Żołnierza, Plac Hołdu Pruskiego i Plac Rodła dotarliśmy na kolejny, siedemnasty już fotostop. Jako „jedynka” zatrzymaliśmy się na Placu Grunwaldzkim. Był doskonałym miejscem na robienie zdjęć, gdyż świąteczne ozdoby doskonale komponowały się z lśniącym w świetle księżyca składem Tatr. Teraz nadszedł już czas na tradycyjne ognisko, kończące imprezę, a mające odbyć się na pętli „Głębokie”. Jednak nie wszyscy do niego dotrwali, część pasażerów „trojaka” wykruszała się od fotostopu do fotostopu, a w wagonach robiło się co raz luźniej. Po drodze okazją do rozprostowania nóg był podjazd pod Zajezdnię Pogodno w celu zaopatrzenia się w sprzęt niezbędny do grillowania. Gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik, ruszyliśmy trasą linii 1 i 9 do pętli „Głębokie” na tradycyjną nocną biesiadę.

Na pętli spędziliśmy grubo ponad dwie godziny, rozmawiając, bawiąc się i konsumując. Podczas gdy jedni skupieni wokół grilla szukali odrobiny ciepła i przygotowywali posiłki, inni przysypiali w wagonach lub starali się jeszcze robić zdjęcia. Niewątpliwą okazją do tego był Autosan H6 na linii nocnej 529, który znienacka pojawił się na pętli, lecz jego zbyt krótki postój i osłabiony już refleks fotografujących sprawił, że umknął niesfotografowany gdzieś w nocnej scenerii. Zbliżała się godzina 5., impreza powoli dobiegała końca, a zmęczenie niewątpliwie dawało się wszystkim we znaki. Ci którzy wytrwali do jej końca powrócili na TZP wraz z imprezowym składem, aby tam oczekiwać na pierwsze liniowe tramwaje, którymi mogliby wrócić do domów. Kilkanaście minut po godzinie 5:00 Tatry zjechały do zajezdni, zaś ostatni miłośnicy rozjechali się po budzącym się ze snu Szczecinie. Szczecińska Grudniowa Nocka Tramwajowa 2008 przeszła do historii.

Jak to już tradycyjnie bywa, na imprezę przybyło wielu gości z innych zakątków Polski, między innymi z Poznania, Świnoujścia, Warszawy czy Torunia. Impreza odbyła się bez niemiłych incydentów, wszyscy zgodnie twierdzili że dobrze się bawili. W tym roku niedane nam było odwiedzić pętli w Lasku Arkońskim, na Gumieńcach oraz na Gocławiu. W przypadku pierwszej pętli spowodowane było to złym stanem torowiska, zaś w przypadku Gumieniec i Gocławia remontami torowiska oraz kanalizacji. Mamy nadzieję, że w przyszłym roku nadrobimy owe zaległości, a kolejne imprezy przebiegną w równie przyjaznej i miłej atmosferze, jak ta z nocy 6/7 grudnia 2008 roku.

Tekst: Dariusz Krukowski
Foto: Paweł Pieńkowski, Robert Łubiński