25 lat 105-tki

W dniu 18 marca roku 2000, ruszyła na miasto jubileuszowa linia tramwajowa nr 25. Istniała tylko 1 (jeden) dzień. SZKODAAAAAAA :-((
      Celem jej uruchomienia było uświetnienie rocznicy 25-letniego istnienia miejskiego tramwaju typu 105N. Pierwsza seria tych wagonów, wyjechała na szczecińskie tory 18 marca 1975 roku na linię nr 7.
W ciągu tych 25 lat wagony remontowano, modernizowano i przerabiano. Ale z pierwszej partii zostały 2 wagony w prawie niezmienionej postaci. Są to: 720 i 721. Dla uświetnienia jubileuszu postanowiono powrócić do oryginalnego malowania fartucha, czyli na kolor kremowy.
      Zebraliśmy się rano na Zajezdni Pogodno aby sprawdzić w jakim stanie jest wóz. Dlaczego? Dzień wcześniej był na normalnej swojej lini nr 7. Po przyklejeniu ulotek i zdjęć – podziękowania i ukłony dla Remika – wyruszyliśmy o godz. 9.30 na ulice miasta.
Pierwsza połówka trasy, od ul. Potulickiej, okazała się pełnym sukcesem; dzięki harcerzom, którzy wybrali się do Lasku Arkońskiego. Na Niemierzyńskiej i Arkońskiej trochę nas pobujało, ale dojechaliśmy cało i zdrowo do Lasu Arkońskiego. W trakcie jazdy Remik konferował z gośćmi z Niemiec w ich rodzinnym języku. A inny Niemiec (znany wśród zapaleńców), Herr Kaddatz, filmował naszą jazdę z zewnątrz i wewnątrz. Mówił, że to dopiero początek, że przyjedzie do nas później i sfilmuje całą szczecińską komunikację.


      Frekwencja dopisywała aż do końca imprezy, która skończyła się ok. godz. 15. Po drodze, szczególnie zagorzali fotografowie (vide Olaf!) starali się robić zdjęcia między przystankami. Wewnątrz tramwaju telewizja filmowała jego starania dogonienia naszego wozu (to będzie materiał!). Na końcowej pętli redaktor „szczecińskiej 7” robił wywiady z projektantami i realizatorami jubileuszowej tarasy. Do mikrofonu dorwał się niezrzeszony miłośnik komunikacji miejskiej, który swoim narzekaniem mocno nas zdenerwował. Romek zaprosił go do czynnego uczestnictwa w naszym Towarzystwie, aby swoją postawą i działaniem wpłynął na decyzje kierownictwa MZK dotyczące taboru i linii, a nie tylko narzekał.
      Po tym zdarzeniu pojechaliśmy z powrotem do „domu”, gdzie posprzątaliśmy wagon (następnego dnia czekała go normalna jazda po mieście) i zjedliśmy na zimno kiełbasę przeznaczoną na grilla (zabrakło węgla :-(( ).
I tym miłym akcentem zakończyła się jubileuszowa jazda po szczecińskich torach.

Tekst: Ela Szczerska