Pożegnanie autobusów Ikarus 280 w Szczecinie

Przejazd specjalny autobusem Ikarus 280

10 listopada 2008r.

Dnia 10 listopada 2008 roku, przy udziale Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Autobusowego „Dąbie”, odbyła się impreza pod nazwą „Pożegnanie Ikarusów 280”. Jak sama nazwa wskazuje, impreza miała charakter pożegnalny, gdyż los szczecińskich „przegubów” był przesądzony. Dalsza eksploatacja tych autobusów staje się nieopłacalna, jak również i umowa ze ZDiTM przewiduje ograniczony maksymalny wiek taboru.

Na ten historyczny przejazd wybraliśmy Ikarusa 280 #2252, jedyny zachowany egzemplarz z charakterystyczną białą kabiną kierowcy. Impreza rozpoczęła się przed zajezdnią SPA „Dąbie”, gdzie uczestnicy tej wycieczki zebrali się długo przed godziną 11. Ikarus został przyozdobiony polską, jak również i węgierską flagą. Impreza planowo miała się rozpocząć o godzinie 11:05 i tak też się stało. Liczba uczestników wynosiła o wiele więcej niż miejsc siedzących, przez co cześć osób zajęła miejsca stojące. Jednak ten dyskomfort nie przeszkodził uczestnikom w ożywionych dyskusjach. Pierwszym celem naszej eskapady był przystanek „Klęskowo”. Stamtąd udaliśmy się na pętlę Kijewo, gdzie również odbył się fotostop. Niestety, liniowy Ikarus nie spotka się tam z planowanym szybkim tramwajem. Dalej jadąc w kierunku Osiedla Kasztanowego, wzbudzaliśmy niemałe zainteresowanie wśród przypadkowych przechodniów lub osób czekających na przystankach. Na pętli „Osiedle Kasztanowe” również miał miejsce fotostop – tym razem trochę krótszy, gdyż według rozkładu za chwilę miał zjawić się tam autobus linii 77. Przy przystanku „Załom Fabryka” spotkaliśmy się autobusami na liniach 77 oraz C. Niestety, nie ujrzeliśmy na ich Ikarusa – od dawien dawna są one obsługiwane Volvami B10MA, natomiast żywot Ikarusów dobiega końca na placu zajezdni.
Następnym punktem przejażdżki była pętla „Nabrzeże Ewa”. W czasach, gdy linia 76 kursowała do Osiedla Kaliny, widok Ikarusa na tej pętli nie był niczym dziwnym, wręcz codziennością. Teraz to anomalia – dla miłośnika rarytas, dla pasażera katorga… Fotostop, który odbył się kilka minut później, dalej odwiedzają Ikarusy 280 – na pętli przy ulicy Heyki zawracają Ikarusy z PKS Szczecin. Linia 52 jest jak na razie jedyną i chyba ostatnią, w której planową obsługę dalej wchodzą Ikarusy 280 wraz Jelczami M11. Związane jest to z obecnością wiaduktu, pod którym tylko niektóre autobusy są w stanie przejechać. Niestety sytuacja ta zmieni się wraz z nowym rozkładem dla tej linii. Ale nasz przejazd nie ominął również pętli „Wyspa Pucka”. Następnie jako linia „803” podjechaliśmy pod tramwajową pętlę „Dworcowa”, skąd ulicami śródmieścia pojechaliśmy na ulicę Taczaka. Fotostop odbył się na przystanku o tej samej nazwie co ulica – wtedy jeszcze żadna linia dzienna tamtędy nie jeździła. Kolejny postój na zdjęcia odbył się w zatoczce na nowej ulicy Sosabowskiego. Tam Ikarus zawitał po raz pierwszy. Po odjeździe z przystanku przy ulicy Sosabowskiego, następny postój miał odbyć się na pętli „Krzekowo”. Niestety, nie doszło do niego…

Dalszego obrotu spraw nikt się nie spodziewał. Gdy jechaliśmy ulicą Szeroką, z naprzeciwka jechało dwóch motocyklistów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jeden z nich stracił kontrolę nad swoim pojazdem, przez co jego pasażer upadł na jezdnię wprost pod nasz autobus. Skutki wypadku mogły być poważne, gdyby nie szybka reakcja naszego kierowcy, który natychmiast rozpoczął manewr hamowania oraz próbę „odbicia” w inną stronę. Nikomu z jadących z nami miłośników nic się nie stało, natomiast jeden z naszych kolegów udzielił rannemu motocykliście pierwszej pomocy. Po zabraniu poszkodowanego przez karetkę, autobus dalej nie mógł odjechać z miejsca wypadku, gdyż należało dopełnić wszystkich formalności związanych z wypadkiem. Kolega, który udzielił pierwszej pomocy, miał udokumentowany moment wypadku dzięki temu, że cały przejazd od samego początku filmował. Po sprawdzeniu przez policjanta stanu technicznego autobusu, stanu kierowcy oraz wykonaniu wielu pomiarów, garstka miłośników która pozostała, udała się naszym autobusem w stronę zajezdni. Większość z nich wysiadła na placu Zwycięstwa, reszta udała się pod samą zajezdnię.

Mamy nadzieję, że przez ten nieszczęśliwy wypadek nikt nie zmieni zdania na negatywne na temat imprez STMKM. Wypadek miał miejsce nie z naszej winy, lecz mimo to niefortunnie wpisał się w historię naszych imprez.

Tekst: Michał Pilaszkiewicz
Foto: Robert Łubiński